praca

Szukasz Pracy?

Pomożemy Ci ją znaleźć!

Oferty „najlepszej pracy świata”. Czy jest sens aplikować?

zatrudnienie

Przeglądanie ofert pracy przez dłuższy czas może być monotonnym zajęciem. W serwisach ogłoszeniowych wciąż przewijają się ogłoszenia zawierające podobne sformułowania dotyczące wymogów względem kandydata, zadań, które wchodzą w zakres oferowanego stanowiska i proponowanych warunków pracy. Czasem jednak można trafić na perełkę. Zdarzają się ogłoszenia dziwne, niedorzeczne, śmieszne, ale też wyjątkowo intratne i wręcz egzotyczne. Czy takie ogłoszenia stanowią jedynie żart albo wymysł znudzonego milionera? Przeciwnie, z reguły takie nietypowe oferty pracy są całkiem serio i mają swoje cele, dlatego nie zaszkodzi aplikować. Konkurencja zapewne będzie ogromna, a i zadania rekrutacyjne niebanalne, ale wysiłek może się opłacić. Poniżej subiektywna lista najbardziej niezwykłych ogłoszeń o pracę.

Opiekun wysp tropikalnych

Słynna już oferta australijskiego ministerstwa turystyki, które przeprowadziło rekrutację na zarządcę wyspy Hamilton na Wielkiej Rafie Koralowej, już w tytule określona była jako „najlepsza praca świata”. W odpowiedzi na nią w kilka tygodni aplikację wysłało… 35 tys. chętnych. Co było magnesem, który przyciągnął taką liczbę osób? Wizja zarobienia 300 tys. zł w 6 miesięcy, a w ramach bonusu – mieszkanie w luksusowej willi z basenem znajdującej się oczywiście na wyspie. Gdzie był ukryty haczyk, być może pracownik miał do wykonania bardzo niebezpieczne lub wysoce specjalistyczne zadania, może musiał pracować w ekstremalnych warunkach, może czekało go coś, czego się absolutnie nie spodziewał? Nic z tych rzeczy.

Głównym obowiązkiem zarządcy miało być raportowanie władzom, co się dzieje na wyspach Wielkiej Rafy Koralowej. Rafa obejmuje 900 wysp, a jej nowy opiekun miał odwiedzać jak najwięcej z nich i dzielić się swoimi przeżyciami, wrażeniami i przygodami na specjalnym blogu. Co do samej realizacji zadania pozostawiono mu wolną rękę, umowa zobowiązywała go jedynie do zamieszczania wpisów minimum raz w tygodniu.

Co więc tak naprawdę było celem rekrutacji i zatrudnienia zarządcy wyspy? Marketing, bardzo dobry marketing. Wiadomość o rekrutacji na niecodzienne stanowisko obiegła cały świat, odzew był co najmniej niecodzienny, a retransmisję z ogłoszenia zwycięzcy wyemitowało około 80 stacji telewizyjnych. Dzięki temu ruch turystyczny na nieco zapomnianych wyspach rafy wzrósł niebotycznie. Co ważne, wybrany kandydat świetnie wykorzystał szansę daną od losu i zrobił karierę jako zawodowy podróżnik i prezenter światowej klasy.

Testerzy od wszystkiego

Taki oto mechanizm działania kryje się za niekonwencjonalnymi i atrakcyjnymi jednocześnie ofertami pracy. Głównym zamysłem akcji rekrutacyjnej jest zawsze uzyskanie rozgłosu wokół wieloetapowej rekrutacji, a przez to promocja marki na skalę trudną do osiągnięcia w standardowy sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że osoba, której uda się wygrać z konkurencją może zarobić (jednorazowo) naprawdę duże pieniądze, wypromować się w mediach i przeżyć niesamowitą przygodę.

Pomysł Australijczyków spowodował lawinę podobnych ofert firm działających w bardzo różnych branżach. I tak agencja podróżnicza z Irlandii ogłosiła nabór na testerów podróży poślubnych. Wybrana para miała testować przez pół roku 5-gwiazdkowe hotele w Europie, Azji, Afryce i USA. Miesięczna gaża opiewała na 20 tys. euro – w zamian testerzy mieli opisywać swoje podróże na blogu i raz w miesiącu przygotowywać artykuł do irlandzkiej prasy.

Przykłady można mnożyć, pojawiły się oferty pracy dla: testerki luksusowych łóżek, hodowcy trawy żubrowej, testera prezerwatyw, opiekuna zespołu 12 pięknych ambasadorek firmy czy „zawodów” brzmiących zupełnie zagadkowo jak „Dusza Towarzystwa 2010 roku” (opisane jako „combo Brada Pitta, Johnny’ego Deppa i Woody’go Allena”).

Polskie oferty najlepszej pracy

Polacy nie zostają w tyle, u nas też można natrafić na kuszącą warunkami ofertę pracy. Przykładowo, firma produkująca filtry do wody zamieściła ogłoszenie o poszukiwaniu testera wody kranowej. Rekrutacja trwała aż kilka miesięcy. W tym czasie eksperci „od chemii” sprawdzali, jak dobrym smakiem i powonieniem dysponuje każdy z 3 tysięcy kandydatów. Zwycięzca przez 4 miesiące będzie odwiedzał różne miejsca w całej Polsce w celu badania jakości miejscowej wody – przede wszystkim przy użyciu własnych zmysłów. Zarobek nie jest tak wysoki jak w zagranicznych przykładach (20 tysięcy złotych), mimo wszystko praca przyjemna, niewymagająca i nadal dobrze płatna.

Degustator wody musiał jednak wyróżniać się ponadprzeciętnie czułymi zmysłami – nie każdy może się nimi pochwalić. Są jednak i oferty skierowane do znacznie szerszego grona odbiorców. Taką posadą starał się przyciągnąć kandydatów właściciel polskiego browaru. Jakie wymogi trzeba było spełnić, by móc marzyć o zatrudnieniu? Otóż pożądana okazała się „skłonność do osiągania błogostanu bez względu na okoliczności” oraz „nieumiejętność pracy pod presją czasu". Cudowne oczekiwania dla tak wielu osób poszukujących pracy, nieprawdaż? Zwłaszcza po uwzględnieniu 10-tysięcznej miesięcznej pensji. Obowiązki równie przyjemne – uczestnictwo w imprezach organizowanych na Mazurach przy współpracy z największymi indywidualnościami Internetu.

Jednak pieniądze to nie wszystko, przynajmniej dla niektórych. Jeśli marzysz o prawdziwej przygodzie, regularnie sprawdzaj oferty pracy np. Polskiej Agencji Kosmicznej czy Instytutu Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk (praca na Arktyce). Oczywiście w tych wypadkach trzeba już posiadać specjalistyczne wykształcenie i doświadczenie, ale za to w bardzo „przyziemnych” zawodach (załapać się mogą np. kucharze, informatycy, ekonomiści czy pracownicy biurowi). Jednak wszystkich pobiła NASA, wychodząc z prawdziwie kosmiczną propozycją – zatrudnionym osobom zaoferowano pracę na księżycu! To już jednak oferta tylko dla pilotów lub inżynierów, którzy spełniają szereg wymogów i przejdą rekrutacyjne sito.